Strona:PL Małkowski - Jak skauci pracują.djvu/239

Ta strona została przepisana.

dzo wysoko ocenia moja tutejsza szczęśliwa rodzina[1] uprzejmą myśl o nas Charterhouse’u, który myśli o zaopatrzeniu nas w dobre rzeczy. Jeśli będziemy mieli szczęście otrzymać je kiedyś, przyjmiemy je napewno z największą skwapliwością; tymczasem daje nam to silną podnietę do wytrwania, kiedy dowiadujemy się, że myślą o nas w kraju tak życzliwie. Ciekawa rzecz, że jestem tu jedynym Kartuzjaninem. Wzywałem innych Kartuzjan, ażeby przyszli do mnie na obiad w rocznicę założenia, lecz musiałem obiad ów sam jeden spożywać. Niemniej nie zapomniałem wypić zdrowia starej szkoły. Mam nadzieję, że pewnego dnia skończy się to oblężenie i wówczas nareszcie będę mógł do Pana napisać. Marka[2] z koperty może się przyda jakiemu filateliście.«
Jeśli Baden-Powell nie zapomniał o swojej szkole wśród najcięższych w swoim życiu warunków, tymbardziej pamiętał o niej w chwilach wolniejszych. W rzeczywistości Skaut Naczelny jest częstym w Charterhouse gościem i nigdy nie odmawia pomocy, jeśli go o nią stamtąd poproszą. — Zaraz po wojnie ofiarował swemu kolegjum armatkę z Mafekingu, wykoszlawioną, ale świadczącą swemi szczerbami o dobrej niegdyś fantazji. — Jeszcze w r. 1911, w kilka dni po zlocie skautowym w Windsor’ze, nie odmówił uczestnictwa w przedstawieniu teatralnym w Charterhouse w trzechsetną rocznicę szkoły, grając przed widownią, zapełnioną starymi Kartuzjanami, rolę pułkownika Newcome w dramacie sławnego Thackeray’a, niegdyś również Kartuzjanina.

Byli wychowankowie szkoły czarterhauskiej założyli pismo The Greyfriar, przeznaczone tylko dla nich

  1. czywiście — załoga.
  2. Baden-Powell wydał w czasie oblężenia Mafekingu osobne marki pocztowe.