nie mógłby uczynić jeden człowiek, choćby był największym pod słońcem gienjuszem, rozporządzał mil jonami i miał sztab wiernych i biegłych pomocników.
Jedność organizacyjną zabezpieczała osoba twórcy, do którego każdy, rzec można, z pracowników odnosił się z wielką czcią a z czasem i z uznaniem i z szacunkiem dla zdolności, szerokości poglądu i powodzenia w przeprowadzaniu zakreślonych planów.
Jakkolwiek pracę podjęło wielu światłych i zdolnych ludzi, talent, a raczej gienjusz Baden-Powella przewyższał ich wszystkich — i oto dlaczego mimo braku regulaminów im większym stawał się Ruch, tym na karniejszą zamieniał się organizację i tym ściślej przestrzegał wskazówek Skauta Naczelnego. Jen. Baden-Powell więcej też od innych wkładał pracy do stworzonego przez siebie dzieła. Od pięciu lat stale w każdym numerze The Scout’a znajduje się jego »Gawęda obozowa« — zawsze przynosząca coś nowego, zwykle przez niego ilustrowana a zawsze porywająca młodego czytelnika. Podobnie najciekawszym zwykle artykułem w Headąuarters Gazette jest »przegląd miesięczny«, w którym jen. Baden-Powell podkreśla zadania rozwijającego się Ruchu, zachęca oficerów do naśladowania dobrych przykładów a niekiedy wytyka zakradające się do Ruchu błędy. O tych stałych w obu pismach działach jen. Baden - Powell nie zapomniał nawet w czasie swoich zagranicznych podróży i nawet podczas choroby. — Prócz tych, artykuły z podpisem »Robert Baden-Powell« można często spotkać na łamach różnych dzienników i pism perjodycznych wychodzących w Anglji. Każde zebranie Rady Naczelnej, której jest przewodniczącym zastaje go w sali posiedzeń Głównej Kwatery i każda nowa sprawa, która tylko Ruchu dotyczy, przechodzi pod jego pilną uwagę. — Nie na tym się jednak działalność Skauta Naczelnego ogranicza, którego każdy rok widzi w innym obozie skautowym
Strona:PL Małkowski - Jak skauci pracują.djvu/289
Ta strona została przepisana.