ci chłopcy polscy są bardzo uprzejmi i pokazali swoim angielskim braciom-skautom i nam wszystkim tutaj przed chwilą swoją pracę. I ja muszę powiedzieć, że to, co oni zrobili, jest wspaniałą pracą (splendid work). I muszę powiedzieć jeszcze, że gdyby ci chłopcy byli dopuszczeni do naszych zawodów[1], dalibyśmy im każdą nagrodę, jaka jest w naszych rękach«. — Dalej sędzia mówił jeszcze nieco o nas i o naszym kraju, żeśmy byli obecni w sobotę na przeglądzie i że książę Artur szczególnie się przyglądał naszemu popisowi; nazwał nas pieszczotliwie stubbing chaps (chłopcy jak pieńki — po polsku to dziwnie brzmi, nieprawdaż ?) i zakończył wezwaniem, ażeby wszyscy na cześć Polski i polskich skautów wznieśli trzy wiwaty. To ostatnie w ten sposób się robi, że dyrygient macha ręką i, ujmując okrzyki w jeden głos, krzyczy: »hip, hip, hip — hurra; hip, hip, hip — hurra; hip, hip, hip — hurra!«
Słowa p. Adamsa były dla nas, a w szczególności dla tych z nas, którzy okazali się dobrymi stolarzami, dużym zaszczytem. Publicznie oficer skautowy wyraził sympatję i uznanie dla nas i dla naszego kraju i stwierdził, że w świecie skautów mamy już prawo obywatelstwa. Doraźny skutek tej mowy był ten, żeśmy stali się w Birminghamie prawdziwie popularni i już następnego dnia każdy pauper uliczny wiedział, żeśmy Polakami i z Polski (choć pewnie myślał, że Polska jest dalej, niż Honolulu, bo pierwszy raz o niej słyszał.[2]
- ↑ Regulaminy zlotu i wystawy dopuszczały do uczestnictwa w zawodach i popisach jedynie członków angielskiej organizacji skautowej (Boy Scouts' Association), a więc tylko angielskich skautów.
- ↑ 4 listopada 1913 r. otrzymałem od p. W. P. Adamsa list, w którym ten między innymi pisał: — »Pokazałem stołeczek drewniany, zrobiony w szrankach w Birminghamie na posiedzeniu Rady Naczelnej około tygodnia temu; wzbudził on duże zaciekawienie«.