Przyznam się, że ta długa walka małych chłopców a zwłaszcza ciekawość przypatrującego się tłumu, zrobiły na mnie w pierwszej chwili niesmaczne wrażenie. To samo, jestem przekonany, ujemne wrażenie musiała odnieść większość widzów polskich.
Lecz kiedy z oburzeniem wyrzucałem tolerowanie takiej walki jednej z angielskich skautmistrzyń (drużynowej drużyny chłopców), ta mi wypowiedziała pogląd Anglików na tę sprawę. Proszę bez uprzedzenia rozważyć to rozumowanie i wówczas jeszcze raz wydać sąd o tej »brutalnej walce«.
Chłopiec uczy się używać swoich pięści i zżywa się z myślą, że może się obronić większemu i silniejszemu od siebie przeciwnikowi. Wyrabia w sobie odwagę. Nie będzie się bał odebrać kilku sińców, jeżeli będzie mógł równocześnie osłonić napastowaną kobietę albo obronić swój obrażony honor. Chłopiec, który ma taką odwagę, stoi o wiele wyżej od rzeszy ludzi przeciętnych w innych krajach, którzy pytają się, czy »tamten « ma grubsze mięśnie i czy nie lepiej »żyć z nim w zgodzie«. Pamiętam dobrze jedną z gawęd jen. Baden-Powella, który z okazji zbrodni dokonanej przez dwu bandytów rosyjskich, którzy następnie zastrzelili trzech bezbronnych policjantów, chcących ich aresztować[1], pisał, że człowiek odważny nie morduje bezbronnego przeciwnika skrytobójczo rewolwerem, lecz broni się jego własną bronią i że prawdziwy Anglik w takim wypadku zasłaniałby się pięściami. — To maluje pogląd Anglików na tę sprawę, a chyba każdy przyzna, że jest to również pogląd dawnych rycerzy.
Z drugiej strony boksowanie się skautów nie jest wcale niebezpieczne i matki-Angielki patrzyły na zapasy swych synów z zupełnem spokojem. [W tej chwili sobie przypominam opowiadanie, jak król angielski
- ↑ Zbrodnia w Hundsditch w Londynie.