jej śladem. Dla ułatwienia sobie tej czynności, umieściłem przy wejściu do ula oszklone pudełko, przedzielone za pomocą przegródki na dwie części. Jeżeli pszczoła, naznaczona przezemnie, wyfruwała sama, zatrzymywałem ją wprost, jak to uczyniłem z pierwszą i czekałem w moim gabinecie na przybycie zbieraczek łupu, którym mogła ona udzielić ważnej nowiny. O ile zaś wyfruwała w towarzystwie dwóch lub trzech pszczół, zamykałem ją w pierwszym przedziale pudełka, oddzielając w ten sposób od przyjaciółek, którym dawałem wolność, naznaczywszy je uprzednio kolorowemi plamami, i których polot uważnie śledziłem. Oczywiście, gdyby miało miejsce jakieś porozumienie bądź słowne, bądź magnetyczne, dotyczące opisu miejsca, sposobu znalezienia go, i t. p., musiałbym znaleźć w moim gabinecie pewną ilość, zawiadomionych o skarbie, pszczół. Muszę wyznać, że przybyła tylko jedna jedyna. Czy było to dziełem prostego przypadku, czy też wynikiem otrzymanych wskazówek? Badanie nie było ukończone, ale okoliczności nie pozwoliły na przeprowadzenie go w dalszym ciągu. Wypuściłem na wolność „przynęcone“ pszczoły i wkrótce moja, pusta przed chwilą, pracownia — była osaczona przez brzęczący
Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/130
Ta strona została uwierzytelniona.
122
MAURYCY MAETERLINCK.