Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.
131
ŻYCIE PSZCZÓŁ.

wspina się wzdłuż nieruchomej masy, aż do wewnętrznego szczytu dachu, o który silnie się zaczepia, odpychając ruchami głowy przeszkadzające jej sąsiadki. Chwyta wtedy łapkami i warżkami jedną z ośmiu blaszek na swym brzuszku, odcina ją, zheblowuje, zmiękcza, wilży w ślinie, zgniata i rozgniata, składa i rozkłada ze zręcznością stolarza obrabiającego giętką deszczułkę.
Wreszcie, kiedy, rozmiękczona w ten sposób substancya, uzyska podług jej pojęć należyty kształt i gęstość, przykleja ją u szczytu sklepienia, kładąc w ten sposób kamień węgielny gmachu — a raczej klucz sklepienia nowego grodu, mamy tu bowiem odwrotne miasto, nie wznoszące, się — jak to bywa zazwyczaj — od ziemi ku górze, ale opuszczające się z wyżyn ku ziemi.
Ukończywszy swoją czynność, przylepia do tego zawiązku sklepienia, zawieszonego w pustej przestrzeni, inne jeszcze kawałeczki wosku, które wydobywa kolejno z pomiędzy listewek obrączek, potem oblizuje raz jeszcze całość, raz jeszcze wygładza ją mackami, poczem równie nagle, jak się zjawiła — odchodzi i ginie w tłumie.
Zastępuje ją niezwłocznie druga, zabiera się do pracy, przerwanej przez poprzedniczkę, prowadząc ją w dalszym ciągu, dodając swój wosk, poprawiając to, co nie stosuje się