Zamknijmy teraz nasz młody ul, którego ludność, wszedłszy w zwykły tryb, rozwija się i rozmnaża, aby znów z kolei rozdzielić się z chwilą, gdy stanie u szczytu siły i szczęścia; natomiast otwórzmy po raz ostatni gród macierzysty, aby przyjrzeć się, co w nim zachodzi po odlocie roju.
Gdy umilkł gwar przenosin, gdy dwie trzecie dzieci opuściły rodzinne gniazdo, nieszczęśliwa osada staje się podobną do ciała, które przeszło silny upust krwi: jest wyczerpana, próżna, na wpół martwa. A jednak pozostało w niej kilka tysięcy pszczół, niezachwianych, tylko nieco znużonych, które na nowo zabierają się do pracy, starają się w miarę możności zastąpić nieobecne siostry, usuwają ślady orgii, chowają — wydane na łup — zapasy, wyfruwają na kwiaty, czuwają