zu, przychodząc na świat, że nie będą miały czasu ani bawić się, ani śmiać kieruje się wprost ku zamkniętym komórkom, zaczyna trzepotać skrzydełkami i wykonywać miarowe ruchy w celu ogrzania, spowitych w całuny, sióstr, nie kłopocząc się długo czczem rozmyślaniem o zadziwiającej zagadce swego przeznaczenia i dążeń swego gatunku.
Jednakże zrazu po wyjściu z komórki pszczoła uwolniona jest od najcięższych prac. Opuszcza ul dopiero w ośm dni po narodzeniu aby dokonać przedewszystkiem „wzlotu ochędóstwa“ i napełnić powietrzem swoje mieszki oddechowe, które pęcznieją, rozdymają całe jej ciało i czynią z niej od tej chwili oblubienicę przestworzy. Dokonawszy tego aktu, powraca, czeka jeszcze tydzień i wtedy dopiero przedsiębiera w towarzystwie rówieśniczek pierwszą swoją podróż wśród charakterystycznego zamięszania, które u pszczelarzy nosi nazwę „nauki słońca“ a które należałoby raczej ochrzcić mianem „obawy słońca“. Istotnie widoczne jest, że te córy ciasnego mroku i zwartego tłumu lękają się jaśniejących przed niemi, lazurowych przestrzeni i nieskończonej pustki słonecznych stref — a niepewna