Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/188

Ta strona została uwierzytelniona.
180
MAURYCY MAETERLINCK.

wiem spostrzegano, że po zadecydowaniu drugiego rojenia, nagle cofały powzięte postanowienie i tępiły cały przeznaczony na nie ród, bądź z powodu mniej sprzyjającej pory, bądź z innych, niepodobnych do odgadnięcia, przyczyn. Przypuśćmy jednak, że uważały one za właściwe wyrzec się rojenia i poddać się niebezpieczeństwom „wzlotu małżeńskiego“. Kiedy nasza młoda królowa, parta zwykłą żądzą, zbliża się do sfery wielkich kołysek, straż rozstępuje się przed nią, ona zaś, przejęta szaloną zazdrością, rzuca się na pierwszą napotkaną pochewkę i stara się łapkami i zębami rozszarpać wosk. Gdy jej się to udaje, rozdziera gwałtownie zasklep, wyściełający domostwo, obnaża uśpioną księżniczkę i — jeżeli rywalkę można już rozpoznać — odwraca się, wpuszcza żądło do dzbanuszka, który gwałtownie przebija, zatrzymując w nim żądło tak długo, dopóki nieszczęsna, uwięziona królewna — nie zginie pod ciosem, wymierzonym przez jadowitą broń.
Po dokonaniu zabójstwa uspakaja się, zadowolona ze śmierci, kładącej tajemniczą tamę nienawiści wszystkich żyjących istot; wyciąga żądło; rzuca się na inną pochewkę; otwiera ją, aby prędko ominąć, o ile znajduje w niej niewykształconą jeszcze gąsiennicę lub poczwarkę — i zatrzymuje się dopiero