nieomylny ruch bujania się obu zwrotnych pręcików szałwii darniowej, której pylniki tworzą jakby zastawkę. Gdy owad siada na kwiat i chce się dostać do miodników, ukrytych na dnie, uderza pyszczkiem pręciki, które w zamian uderzają o grzbiet owadu i osypują nań pyłek; gdy zaś owad siada
te dwa, wypełnione pyłkiem, rożki stały prosto i nieruchomie w chwili, gdy pszczoła siada na sąsiednim storczyku, dotknęłyby i spowodowały pęknięcie błonowego woreczka drugiego kwiatu, ale nie dosięgłyby znamienia, czyli narządu żeńskiego, które należy zapylić a które mieści się pod błonowym woreczkiem. Duch opiekuńczy storczyka przewidział tę trudność i — po upływie trzydziestu sekund, czyli w krótkim przeciągu czasu, niezbędnym do wylizania całej słodkiej zawartości kwiatka przez owad i przefrunięcia na sąsiedni kwiatek — łodyga małego słupka wysycha i wygina się — zawsze w tę samą stronę i w tym samym kierunku — cebulką zawierająca pyłek, pochyla się a stopień jej pochylenia tak jest wyliczony, że w chwili, gdy owad wejdzie do następnego kielicha, znajdzie się ona na tym samym poziomie, co i znamię, na które musi osypać zapładniające je pyłki.
Porównaj w sprawie wszystkich szczegółów tego wewnętrznego dramatu nieświadomego świata roślin, wspaniałą pracą Darwina: „O zapylaniu storczyków przez owady oraz o dobrych wynikach krzyżowania“ 1863.