Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.

trafem — mnóstwo pozorów każe nam wierzyć że chwilami tchnienie równe najlotniejszym naszym myślom wyłania się z źródła wszechrzeczy które musimy podziwiać, nie wiedząc, nawet, gdzie jest jego siedlisko. Zdaje nam się nieraz, że to źródło wszechrzeczy błądzi. Jakkolwiek jednak zakres naszych wiadomości niezmiernie jest ograniczony, mamy niejednokrotnie okazyę przekonać się, że błąd ten jest aktem przezorności, przechodzącej granice naszego przewidywania. Nawet na tym ciasnym widnokręgu, jaki jesteśmy w stanie ogarnąć naszym wzrokiem, możemy dostrzedz — że o ile natura zdaje się mylić na jednym punkcie — dzieje się to tylko wskutek tego, że uważa za pożyteczne naprawić gdzieindziej domniemaną swoją nieopatrzność!
Postawiła ona te trzy kwiaty, o których mówiliśmy w tak trudne warunki, że nie mogą się one same zapylić; postępowanie jej można objaśnić w ten sposób, że uważa za korzystne, (jakkolwiek niepodobna dociec, jakiemi kieruje się pobudkami), aby te trzy kwiaty były zapylane przez swoich sąsiadów; przejawia więc na prawo od nas geniusz, którego nie wykazała na lewo, a czyni to w tym razie za pomocą pobudzania władz umysłowych swoich ofiar.