nie są już wcale dzikiemi zwierzętami, o których powiada La Bruyère, że „mowę ich stanowiły urywane dźwięki, że noce spędzali w jaskiniach, gdzie żywili się czarnym chlebem, wodą i korzonkami...
„Odpowiesz mi, może, że rasa jest mniej silna i mniej zdrowa — Ale wódka i ów drugi bicz są momentami, które ludzkość powinna zmódz — są może nawet próbami, wpływającymi korzystnie na pewne narządy nasze, np. na narządy nerwowe, życie bowiem, wychodząc zwycięzko z walki ze złem, zyskuje na tem starciu. Nadto drobiazg jakiś, którego odkrycie może być dziełem jutrzejszego dnia, wystarczy do pozbawienia ich całej niszczącej potęgi. Nie ten wzgląd więc zniewala nas do złagodzenia sądu. Ludzie ci myślą, czują, czego nie czynili owi La Bruyerowscy — „Co się mnie tyczy, wolę pierwotne i zupełnie nagie zwierzęta, aniżeli wtrętne pół-bydlęta“ — szepnąłem. „Powoduje tobą, jak widzę pierwszy pozór prawdy, uznawany przez poetów“, odparł; „zapomnijmy o nim w tej chwili — Myśli ich i uczucia są ciasne i poziome, przyznaję; ale to, co jest ciasne i poziome, jest w każdym razie lepsze od tego, czego niema. Służą one im wyłącznie do wzajemnego wyrządzania sobie krzywd i trwania w swojej
Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/252
Ta strona została uwierzytelniona.