Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/285

Ta strona została uwierzytelniona.

mi, w jej wnętrzu, w głębi mórz i w przestworach niebios. Co jej przeciwstawiają przeciwnicy i co możemy postawić na jej miejscu, jeżeli ją odrzucimy? Szczere, wielkie wyznanie świadomej ciemnoty — zazwyczaj bezczynnej i osłabiającej ciekawość, bardziej potrzebną człowiekowi, niż sam rozum nawet — albo też hypotezę stałości gatunków i boskiego pochodzenia, mniej jeszcze stwierdzoną, aniżeli teorya ewolucyi, skazującą na zagładę żywe strony zadania i pozbywającą się odrazu kwestyj niewyjaśnionych przez wydanie zakazu badania ich.

VIII.

Dzisiejszego kwietniowego poranka, w ogrodzie, budzącym się do życia, zwilżonym boską, zieloną rosą, przed kobiercami róż i drżących pierwiosnków, okolonych białemi tasznikami, które zwą czasem żabińcem lub srebrnym koszykiem — spostrzegłszy dziką pszczołę, prababkę tej, która przystosowała się do naszych żądań, przypomniałem sobie nauki starego hodowcy ulów z Zelandyi. Nieraz oprowadzał mnie on po różnobarwnych swoich kwietnikach, urządzonych i utrzymywanych jak za czasów ojca Cats’a, poczciwego holenderskiego poety, dziwnie prozaicznego i niewyczerpanego. Tworzyły one rozety, gwiazdy, girlandy, łańcuchy, pająki —