cących na drogach życia pszczół i ludzi, składa się z samych tylko błędnych ogników. Może nawet potężny traf, który przyjdzie z zewnątrz, z obcego nam świata, lub zrodzi się z nowego jakiegoś zjawiska, nada nagle decydujące znaczenie tym wysiłkom lub ostatecznie je zniweczy... W każdym razie idźmy dalej raz wytkniętą drogą, jakgdyby nie miało zajść nic nadzwyczajnego. Gdybyśmy nawet wiedzieli, że jutro nowe objawienie — np. możność skomunikowania się ze starszą i rzucającą wyraźniejsze światło, planetą — dokona zupełnego przewrotu w naszym sposobie pojmowania natury, obali w gruzy świat naszych wierzeń, praw, dążeń i zasadniczych prawd naszego życia — najrozumniejszym byłoby postępkiem poświęcenie całego dnia dzisiejszego zbadaniu tych dążeń, zasad i prawd, nadaniu im całokształtu w naszej sferze myślenia oraz pozostaniu wiernymi naszej misyi, która polega na ujarzmianiu i podnoszeniu kilka stopni, w nas samych i dokoła nas, niewyjaśnionych potęg życia. — Możliwą jest rzeczą, że nic z tych zdobyczy nie ostałoby się wobec możliwego objawienia, ale niepodobieństwem jest, aby ci, którzy spełnią do końca posłannictwo, będące głównem przeznaczeniem człowieka, nie znaleźli się w pierwszym szeregu szczęśliwych, na któ-
Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/312
Ta strona została uwierzytelniona.