dzenie takiego zdemoralizowanego ula na drogę cnoty i surowych obyczajów.
Wszystko, co powiedzieliśmy dotychczas, wskazuje, że nie królowa, ale „duch ula“ rozstrzyga kwestyę rojenia. Z królową pszczół zachodzi to samo, co z wodzami u ludzi: napozór wydają oni rozkazy a w rzeczy samej ulegają nakazom wyższym i bardziej niepojętym od rozkazów, wydawanych przez nich podwładnym. Kiedy „duch ula“ obrał stosowną chwilę, widocznie oznajmia on swoją wolę już o świtaniu lub może jeszcze w przeddzień, zaledwie bowiem słońce zdążyło wypić pierwsze brylantowe krople rosy, znać już dokoła ula niezwykłe jakieś ożywienie, które rzadko myli bartnika. Czasem robi ono wrażenie walki, wahania się, cofania. Zdarza się istotnie, że w ciągu kilku dni z rzędu, złocisty i przezroczy ruch potęguje się i słabnie bez widocznego powodu. Czy chmury, niewidzialne jeszcze dla nas, zasnuły jasny przed chwilą strop nieba, czy może pszczoły ulegają uczuciu żalu? Czy omawiają na zgiełkliwej radzie konieczność odlotu? Nic o tem nie wiemy i tajnym też jest dla nas sposób, w jaki „duch ula“ obwieszcza swoją wolę gromadzie. Jeżeli jest dowiedzionem, że pszczoły