lub trzy swoje tajniki i stwierdzono, że to wygnanie nie jest ani nieświadomem, ani nieuchronnem. Nie jest to ślepe wychodztwo, ale poświęcenie wyrozumowane, akt ofiarny pokolenia obecnego na rzecz przyszłych pokoleń.
Wystarczy, aby bartnik wytępił młode, jeszcze nieruchome w swoich komórkach, królowe i aby jednocześnie, o ile zastęp gąsienic i poczwarek jest dość liczny, rozszerzył śpichrze i sypialnie ludności a wnet cały ten gwar nieprodukcyjny milknie, jak złote krople posłusznego deszczu. Rozpoczyna się zwykła praca na kwiatach a stara królowa-matka, znów niezbędna i nie lękająca się następczyni, spokojna o przyszłość mającego powstać ruchu, wyrzeka się rozkoszy oglądania w tym roku po raz wtóry światła słonecznego. Oddaje się znów w ciszy i mroku ula spełnianiu swoich macierzyńskich obowiązków, polegających na składaniu do jednej komórki po drugiej — nie omijając ani jednej, ani na chwilę się nie zatrzymując, zakreślając dokładnie narysowaną linję wężową — trzech lub czterech tysięcy jajek codziennie.
Cóż tak fatalnego kryje się w całem tem umiłowaniu rasy, mającej się jutro narodzić — przez rasę dzisiejszą? Podobny fatalizm istnieje i w ludzkim rodzie; z tą tylko róż-
Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.
39
ŻYCIE PSZCZÓŁ.