nieważ lubią one pracować w zupełnym prawie mroku, doskonale dając sobie radę dzięki specyalnej budowie swoich oczu, oraz dzięki mackom, które są, jak się zdaje, siedliskiem nieznanego jakiegoś zmysłu, służącego do rozpoznania i mierzenia ciemności.
Potrafią one przewidzieć wszelkie wypadki najniebezpieczniejszego dnia ich istnienia. Dzisiaj, w istocie, pochłonięte w zupełności przez kłopoty i nadzwyczajne może trafy wielkiego aktu, nie będą miały czasu na zwiedzenie ogrodów i łąk a jutro i pojutrze może będzie padał deszcz, dął wiatr, który zlodowaci ich skrzydła i nie pozwoli kwiatom rozchylić kielichów. Gdyby nie były tak przewidującemi, groziłaby im śmierć głodowa. Nikt nie przyszedłby im z pomocą i one nie wzywałyby też nikogo na ratunek. Mieszkanki różnych ulów nie znają się wzajemnie i nigdy sobie nie dopomagają. Zdarza się nawet niekiedy, że bartnik ustawia ul tam, gdzie znalazł starą królowę i grono otaczających ją pszczół, tuż obok opuszczonego przez nie domostwa. Niezależnie jednak od ogromu nędzy, jaka je dotknęła, wszystkie one — co do jednej — raczej umrą z głodu i zimna u stóp swej nie szczęs