dze Georgik, poświęconej pszczołom, i wymieniającej wszystkie te czarujące pomyłki starożytnych ludów, które patrzyły na naturę okiem, olśnionem jeszcze wiarą w istnienie wyimaginowanych bóstw.
Dlaczego wyrzekają się one snu, rozkoszy miodu, miłości i tych zachwycających chwil wytchnienia, które zna np. ich uskrzydlony brat, motyl? Czyż nie mogłyby one żyć tak samo jak on? Dwa lub trzy kwiatki wystarczają na wyżywienie ich a jednak oblatują one dwie lub trzy ich setki na godzinę a to w celu nagromadzenia skarbów, z których nie będą wcale korzystały, których słodyczy nie zakosztują. Po co tyle wysiłków, zkąd taka pewność? Czy jesteście tak święcie przekonane o tem, że pokolenie, dla którego giniecie, zasługuje na to poświęcenie, że będzie ono piękniejsze i szczęśliwsze, że uda mu się dokonać czegoś takiego, czego wam nie udało się spełnić? Widzimy wasz cel: jest on równie jasny jak nasz; chcecie żyć w waszych następcach tak długo, jak istnieć będzie sama ziemia, ale jakiż jest ostateczny cel tego wiecznie ponawianego bytu?
Czyż to nie my raczej, których dręczą wciąż wątpliwości i obawy, jesteśmy dziecin-