nymi marzycielami, zadającymi sobie niepotrzebne pytania? Gdybyście nawet, wciąż doskonaląc się, stanęły u szczytu potęgi i szczęścia, gdybyście dosięgły takich wyżyn niebosiężnych, zkąd rządziłybyście prawami natury gdybyście wreszcie stały się nieśmiertelnemi boginiami, jeszcze pytalibyśmy was, czego się spodziewacie, dokąd dążycie, na czem chcecie stanąć i gdzie jest kres waszych pragnień? Taka już jest natura ludzka, że nic jej nie zadawala, nic podług niej nie może nosić swojego celu w samem sobie, w niczem nie dostrzega prostoty, braku myśli uprzedniej. Czy mogliśmy aż po dzień dzisiejszy wyobrazić sobie chociażby jednego z naszych bożków, od najpierwotniejszego do najrozumniejszego, aby go natychmiast nie zaprządz do pracy stwarzania całej falangi istot i rzeczy i nie szukać tysiąca celów, leżących po za nim? czy poprzestaniemy kiedykolwiek na spokojnem badaniu w ciągu kilku godzin jakiegoś interesującego przejawu życia materyi, ażeby wnet bez żalu i zdziwienia nie przejść do zjawiska innego, niezrozumiałego dla nas, nieznanego nam, niezmiennego, wiecznego?
Ale nie zapominajmy o naszym ulu, w którym rój zaczyna niecierpliwić się,