nia sobie a natomiast uczy się pomagać sobie wzajemnie? Czyż nie jest to jednak historya naszego własnego życia i czyż wszystko, co mówi stary, podrażniony naturalista, nie da się zastosować dokładnie do naszych ludzkich gromad? Nasza mądrość, nasze cnoty, nasza polityka, wszystkie cierpkie owoce konieczności, które wyobraźnia nasza w złote stroi blaski, dążą jedynie do wyzyskania naszego egoizmu i skierowania ku dobru publicznemu — z natury szkodliwej działalności każdego pojedynczego osobnika. A zresztą, jeżeli przypuścimy, że pszczoły nie rządzą się w istocie żadną ideą, żadnemi z uczuć, które im przypisujemy, jaka właściwie różnica, co będzie przedmiotem naszego podziwu? — Jeżeli uważamy, że nierozsądnie jest zachwycać się pszczołami, w takim razie podziwiajmy naturę; przyjdzie jednak taka chwila, kiedy nic nie będzie w stanie osłabić naszego zachwytu, wcale więc nie stracimy na cofnięciu się i czekaniu.
Cokolwiekbądź jednak, nie dając za wygranę naszemu przypuszczeniu, które ma przynajmniej tę dobrą stronę, że wiąże w umyśle naszym pewne fakty, w rzeczy-