Strona:PL Majchrowicz Małżeństwa w starożytnym Rzymie.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

prawo udziału w świętych obrzędach domowych, trzecim wreszcie oznajmiała, że w te prawa wstępuje. Po tym obrzędzie toczyła się następująca rozmowa:
— „Kobieto, chcesz mi być żoną?“ — „Chcę“ — „Człowiecze, chcesz mi być mężem?“ — „Chcę.“ Na tych formułkach kończył się cały obrzęd, którego prawne następstwa ustawały tylko wskutek t. zw. remancipatio. Zaślubinom zapomocą t. zw. confarreatio towarzyszyły liczne obrzędy religijne w obecności dziesięciu świadków jako przedstawicieli 10-ciu kuryj. Obrzędu dopełniał pontifex maximus albo flamen dialis, odkąd zaś cesarz pełnił obowiązki najwyższego kapłana, miał sobie tę czynność poruczony osobny kapłan zwany sacerdos confarreationum et diffarreationum. Nazwa confarreatio pochodzi od wyrazu far, t. j. gatunek mąki, z której pieczono piernik na ofiarę bogom za pomyślność nowożeńców. Długie obrzędy aktowi temu towarzyszące musiały być powtórzone, jeżeli je burza przerwała. Tylko tacy Rzymianie, którzy w ten uroczysty sposób byli zaślubieni, mogli być kapłanami Jowisza, Marsa lub Kwiryna, kapłani tylko w ten