Strona:PL Mantegazza - Rok 3000-ny.pdf/33

Ta strona została przepisana.

rozmowę z jedną z głów miasta Turazji, ale zamiast mądrego dyplomaty, znalazłem w nim wielkiego poetę.
Bardzo był rozentuzjazmowany tym nowym eksperymentem i powiedział mi, iż rzeczpospolita socjalistyczna ma wielką przed sobą przyszłość; a przeznaczenie jej takie, aby wkrótce wchłonęła w siebie wszystkie planetarne stany społeczne.
Zaś na mój wyrzut, że odtrącili Boga i rodzinę, ową świątynię, poświęconą wierze i nadziei i owe gniazdo, poświęcone miłości, odpowiedział mi, z politowaniem kiwając głową, natchnionym głosem apostoła i proroka:
— Tak, to prawda, zmogliśmy Boga, bo jest kłamstwem. Pokonaliśmy samolubną, zwierzęcą rodzinę, ale rozszerzyliśmy pojęcie o tej rodzinie, rozciągnęliśmy bardzo jej granice. Tutaj wszyscy ludzie są braćmi, a młodzi są synami starców. Pokrewieństwo istnieje nietylko krwi, ale umysłu, serca, wszystkich nerwów, które drżą w naturze ludzkiej z bólu lub radości. Radość jednego, jest radością wszystkich; ból jednego — bólem wszystkich.
Jednostka, którą wy, z innych planet zrobiliście Bogiem, u nas jest tylko molekułą, społecznym atomem, członkiem wielkiego ustroju państwowego. Czujemy potrzebę, nietylko wielkiej wolności, ale i wielkiego dobrobytu, bo państwo za nas myśli i każdemu przyznaje to, co mu się należy. Myśmy tu po prostu naśladowali naturę w jej tworzeniu świata roślinnego i zwierzęcego.