Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/65

Ta strona została przepisana.

45

Patrzże przywitania ich, patrzże też i chodu,
Nie chce reki wyciągnąć, iż wielkiego rodu,
Kosztownie jest ubrana, kosztownie zawita,
Obrazek malowany, macuszka wyryta.
Panny takież mają swe kosztowne noszenie.
I osobne od macior z karaniem éwiczenie.
W laźni, myjąc w sobotę, miotelką upierze,
A w niedzielę do tańca w axamit ubierze.
Skacze panna w sobotę, skacze i w niedzielę,
Naskaczesz się panienko, jako dzikie cielę.
Obciągnie się sznurkami, ledwo dychać może,
Łańcuchów pelno na niej, ledwo chodzić może.
Wystawiają maciory na swe córki wiechy,
Suszą piątki, chcą, by Bóg odpuścił te grzechy.
Lepiej nie pość, nie bożkuj, nie nakładaj z mnichy,
Chceszli, być Bóg odpuścił, nie strój więcej pychy.
Za pierwszych lat nosiły nasze panie duszki
Pacierze bursztynowe, nie złote lancuszki,
675 Na szyi prosty czecheł, albo było goło,
Na głowie toczenice, a chomlą na czoło.
Musiały na tem przestać, jako zakreślono,
Dziś szaty i potrawy z pychą wymyślono.
Długoli to będzie trwać, Panu Bogu wolno,
Lepiejci wżdy poczynać, co komu przystojno.
Gdy na wesele jada, kmieć wiezie tłomoki ,
Twarz baba uwałkuje, idzie w pląsy, w skoki:
Pomoże gonionego i gęsiego tańca,
Wygra czasem na głowę skoczonego szańca.
685 Statecznych tu nie ruszam, które wstyd miłują,
Tylko same wszeteczne w tem się zawięzują:
Które z postawą chodzą, miłościwać każą,
Godnych ludzi statecznych nizacz sobie ważą.

661 Panny. 681 Wesele.