Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/68

Ta strona została przepisana.

48

Mym bratem szubkę podszył, nie dbali o lisy,
Ani owe półmiski, jedli z jednej misy.
Na chlebowych talerzoch bez serwet jadali,
Zwierzyny dosyć mieli, w piekarniach siadali;
Piwo a miód pijali, o wino nie dbali,
A wżdy daleko zdrowszy niż wy dziś bywali.
Zboże, suknoi ołów, mięso tanie było,
I wszystko im tak prawie jak z wodą płynęło.
Łaeno było o konia i o służebnika,
Cnotliwszego niżli dziś nalazł pacholika.
755 Chowaszli dziś pachołka, inakszyć nie będzie,
Jedno za stół pospołu z swoim panem siędzie:
Opiwszy się w ten czas mąż, wnet na hare wyjedzie,
Ale pana przy sobie on lotrzyk zawiedzie.
Konia się sroma siodłać i botów wymazać,
Za starych ludzi było naciężej rozkazać.
Ku potrzebam bywali, tania była zbroja,
Spólne pastwy dziedzinne, tak twoja jak moja.
Wsiadł na swój koń żywotny w takowym ubierze,
Także też i służyli na królewskim dworze.
765 Kaptur, pas, diszak, harnas, tylczyk, szarszon, kusze,
A na głowie kapalin, na nim tkwiały pusze:
Siedząc pasem na koniu, dospiał samostrzała,
Zawżdy się ich Wołoszy, Turcy, Moskwa bała.
Rohatyny po ziemi podle konia wlekli,
Wszyscy nieprzyjaciele przed nimi uciekli.
Strzelba była żelazna, na nogach by kozy,
A rożny opaliwszy, ostawiali wozy.
Chocia nieprzyjaciele imi zatrwożyli,
Wżdy ich tym obyczajem nigdy nie pożyli.

755 Pachołek.