Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/71

Ta strona została przepisana.

51

Wielką plage przepuszcza Pan Bóg często na nie,
Napierwej mu niż komu chleba nie dostanie;
Musi woły poprzedać, choć ich w pług potrzeba,
Ze złego wybierając, lepiej kupić chleba.
Patrzże, jako Bóg nie ma wszystkich o nie karać,
Mając z nich dobrodziejstwo, nie chcemy się starać,
Abyśmy im też na czas w czem pofolgowali,
Przez kilka lat dziesięcin i ospów nie brali.
Jeśli go kto zabije, wziąć gardło samemu,
Nie masz ceny u Boga człowieku każdemu.
Jeśli to rzecz pobożna, powiem statut o tych:
Człowiek za dziesięć grzywien, szkapa za sto złotych!
Dobrze, iż ich do pługa już nie zaprzągają,
Dlatego niebożęta wżdy woły chowają.
ROZDZIELENIE DZIESIĄTE.
BARAN LEWY MÓWI:
O dług a o zabicie statut mamy słaby,
A nie wierzym, aby go nie skladały baby:
Więtsza wina w statucie, gdy kto drzwi wybije,
Niż gdy jeden drugiego umyślnie zabije.
A co jeszcze gorszego na to wymyślili,
Na scrutinium dadzą, by rychlej zabili.
Ali głownik zakupi świadki kłodą piwa,
Jeszcze strona czyniąca zostanie w tem krzywa.
Musi przestać przyjaciel czynić o zabicie,
Gdy się to tak przytrafia u nas pospolicie:

839 Sądy ziemskie.

4*