Strona:PL Marek Aureliusz - Rozmyślania.djvu/096

Ta strona została uwierzytelniona.
92
KSIĘGA V

a już nie mówię o tym, że i siebie z trudnością się znosi. Zupełnie więc nie rozumiem, jak przy takiej ciemności, przy takiej brudocie, przy takim falowaniu bytu i czasu, przyczyn i skutków mogłoby być coś godne poszanowania lub wogóle pożądania. Przeciwnie, powinno się ze spokojem samemu czekać na rozkład naturalny, a nie zżymać się z powodu zatrzymania, lecz z ufnością polegać na tych jedynie prawdach: Po pierwsze, że nic mi się nie zdarzy, co nie jest zgodne z prawami wszechświata, powtóre, że mam moc nie popełnić nic wbrew memu bogu i demonowi. Nie ma bowiem nikogo, ktoby mię zmusił do grzechu przeciw niemu.
11.  Do czego też teraz używam swej duszy? W każdym wypadku takie sobie należy postawić pytanie i badać, co się teraz dzieje w tej cząstce, którą nazywają wolą? I czyją mam teraz duszę? Czy nie dziecka? Czy nie chłopięcia? Czy nie kobiety? Czy nie tyrana? Czy nie bydlęcia? Czy nie zwierza dzikiego?

12.[1]  Czym jest to, co się wydaje dobrem większości ludzi, z tego możesz wnioskować: Jeżeli ktoś ponad wszystko inne myśli o jakimś dobru, rzeczywiście dobrym, n. p. o roztropności, mądrości, sprawiedliwości, męstwie, to gdy to wysunie w swej myśli na plan pierwszy, nie może usłyszeć o sobie docinka: „Z tych dobrych…” Nie będzie się to bowiem do niego stosowało. A gdy kto w myśli na plan pierwszy wysunie to, co się większości wydaje dobre, usłyszy i łatwo połknie to zdanie poety komicznego, jako że stosownie do niego zwrócone. A tak rozumie tę różnicę i większość ludzi. Zdanie to bowiem gorszyłoby i nie byłoby stosowne w pierwszym przypadku, a przyjmujemy je jako należycie i dowcipnie powiedziane, jeżeli jest skiero-

  1. 12. ...poetę komicznego... — Meandra, komediopisarza, syna Diopejthesa z Aten, 322 przed Chr.