Strona:PL Marek Aureliusz - Rozmyślania.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.
170
KSIĘGA XI

i jakoby je w sobie ryjemy, chociaż możemy ich tam nie ryć, i możemy, gdyby się sąd jaki gdzie tajemnie wytworzył, natychmiast go stamtąd wymazać. A przez krótki czas będzie potrzebna tego rodzaju ostrożność, bo wnet ustanie życie. A cóż w tym zresztą trudnego, jeżeli tak jest?
Jeśli bowiem to dzieje się naturalnie, to niech ci będzie miłe i łatwe do wykonania, a gdy jest naturze przeciwne, wybadaj, co jest zgodne z twą naturą i tym się zajmij, choćby ci to sławy nie przyniosło. A kto szuka właściwego sobie dobra, każdemu się przebacza.
17. Rozważaj, skąd się rzecz każda bierze i z czego się każda rzecz składa i jakiej ulegnie przemianie i jaką będzie po przemianie i że przemiana nie będzie dla niej niczym złym.
18. Po pierwsze: Jaki jest mój stosunek do ludzi? Zrodziliśmy się dla pomocy wzajemnej. Pod innym względem jestem ich naczelnikiem, jak baran w trzodzie a byk w stadzie. A popatrz z wyższego stanowiska, z tego mianowicie: Jeżeli nie atomy, to jest natura wszechwładczyni. A jeżeli tak, to istoty niższe są stworzone dla wyższych, a te nawzajem dla siebie.
Powtóre: Jak się oni zachowują przy stole, w sypialni itd. ? A przede wszystkim, pod jakich zasad przymusem żyją? Jaka zarozumiałość cechuje ich postępowanie?
Po trzecie: Jeżeli ich postępowanie jest słuszne, nie powinno się czuć do nich gniewu. Jeżeli niesłuszne, to jasne, że tak postępują niechętnie i nieświadomie. Jak bowiem wszelka dusza z niechęcią porzuca drogę prawdy, tak i drogę odpowiedniego zachowania się wobec każdego człowieka. Gniewają się też ludzie, gdy słyszą, że się uważa ich