tuś albo miał gości, albo interesantów, albo też sam pracował i wtedy te drzwi były zamknięte nawet przed królewną.
Surowy, poważny pokój miał zato wielki urok dla dziecka, zajmował ją i duży marmurowy zegar i piękny, okrągły stół, wsparty na czterech smokach, i biurko ojca, na którem oprócz papierów stała duża fotografja pięknej, młodej kobiety z śliczną dzieciną na ręku — podobizna zmarłej pani Torskiej z malutką Bronką; wprost zaś biurka wisiał duży portret żony, zrobiony zaraz po ślubie, a na drugiej ścianie wśród kwiatów i zieleni widniała postać Bronki, malowana przed rokiem przez jednego z najlepszych artystów.
Poważny finansista, oddany cały pracy, miał dwie miłości w życiu — żonę i córkę, i wizerunki ich otaczały go wśród najbardziej natężającej pracy.
I dziś, gdy Bronka krążyła po pokoju, on śledził oczyma jej drobną postać, przenosząc czasami wzrok z dziecka na obraz matki, jakby je porównywał i szukał między niemi podobieństwa.
Odnaleźć go jednak nie mógł. Matka była delikatną, pełną wdzięku blondynką, jasnowłosą i jasnooką, a Bronka, brunetka z czarnemi dużemi oczyma, przypominała więcej ojca. Te same miała pełne usta, stanowcze czoło, ten sam energiczny zarys brwi i owal twarzy, co i on, tę samą pewność spojrzenia i tak samo stanowczo, jak on, umiała mówić i chcieć.
— Jakie one inne — szepnął do siebie pan Torski, patrząc znowu na portret żony i córki. —
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/014
Ta strona została uwierzytelniona.