malutka, żałowałem, że nie mam syna, któryby następnie objął moją pracę; dziś wierzę, że i dziewczyna potrafi robić to samo, byleby miała odpowiednie wykształcenie i stosowne wychowanie.
Panna Wanda uśmiechnęła się.
— Co do wychowania, to wybacz, kuzynie — rzekła — ale nie zgadzam się z tobą. Nie uważam, by Bronka była dobrze wychowana.
Pan Andrzej spojrzał zdumiony na nauczycielkę swej córki.
— Cóż masz do zarzucenia, kuzynko? — zapytał.
— Wiele bardzo — odparła spokojnie. — Przedewszystkiem zbytek, którym ją otaczasz, a następnie pochlebstwa i zbytnie uleganie jej całego otoczenia.
— Co do zbytku, to przyznaję ci, kuzynko, pewną słuszność, ale stało się to mimowoli. Po śmierci jej matki byłem tak zrozpaczony, tak mało mogłem myśleć o czemś, że mimowoli popełniłem błąd. To maleństwo, które mi zostało po stracie mego największego szczęścia, było moim jedynym skarbem. Cieszyłem się niem i zasypywałem, czem mogłem. Strzegłem od powiewu zimnego wiatru, któryby zwarzył mój drobny kwiatuszek. W tym też czasie majątek mój wzrastał kolosalnie, więc przychodziło mi to bez trudu, a gdybyś wiedziała, jak mię cieszy jej radość. Zresztą w zbytku żyć będzie zawsze, bo już dziś majątek mój szacuję na miljony.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/019
Ta strona została uwierzytelniona.