Sprowadzono rzemieślników, krawczynię, przerabiano i urządzano mieszkanie, budowano na ten cel pawilon w ogrodzie, przeznaczony, jak mówiła Bronka, dla wróżki. Szyto stroje wedle wskazówek panny Yvette.
Cioci Wandzi nie było w Bronkowie, pracowała dużo podczas zimy, i doktór wysłał ją nad morze. Nikt więc w niczem nie przeczył, tem bardziej, iż pana Torskiego nie było na wsi, interesy wymagały jego pobytu w Warszawie, zapowiadał swój przyjazd na ów uroczysty dzień, a pozwolenie na urządzenie całej zabawy uzyskała dziewczynka już poprzednio.
Jaką miała być zabawa i całe jej urządzenie, nikt nie wiedział prócz Bronki i panny Yvetty. A i Bronkę czekało wiele niespodzianek.
W przeddzień imienin zjechało się dużo małych gości do Bronkowa i używali wszelkich możliwych przyjemności. Urządzono wycieczkę do lasu, pływano łodziami po stawie, wieczorem oświetlono sztucznemi ogniami ogród, puszczano rakiety.
Wcześnie jednak udano się na spoczynek, gdyż i podróżni byli znużeni i domowi jutro od rana mieli jeszcze wiele pracy.
Pan Torski przyjechał późno w nocy i Bronka zobaczyła ojca dopiero przy śniadaniu. Gdyby dziewczynka była starszą i uważniejszą, dostrzegłaby zmianę na twarzy ojca. Pan Andrzej w ostatnich czasach zmienił się mocno; włosy na głowie zaczęły mu siwieć, policzki zapadły, a piękne, żywe oczy były podkrążone. Wyglądał znużony.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/021
Ta strona została uwierzytelniona.