— Co mi jest? Nie rozumiem wprost siebie — szepnął pan Torski, gdy Bronka pobiegła do ogrodu. — Jestem jakoś dziwnie rozstrojony. Widocznie noc bezsenna tak mię znużyła.
Bronka rychło zapomniała o łzach ojcowskich, tyle miała zajęcia i wrażeń.
Równo z zachodem słońca duży dzwon oznajmił zebranym gościom, iż królewna-wróżka zaprasza ich do siebie.
Jednocześnie na taras pałacu wbiegł śliczny, złotowłosy paź, ubrany w niebieski, atłasowy strój, koronkowy kołnierz i takież bufiaste rękawy, niebieskie pończochy, ciemne trzewiki i szafirowe spodnie. Pazik uchylił grzecznie szafirowego kołpaczka, oznajmując, iż jej miłość królewna-wróżka prosi gości do siebie.
Pan Torski podał rękę jednej z najpoważniejszych pań i poprowadził gości do ogrodowego pawilonu.
Przed starszymi szły zaproszone dzieci, a skoro goście zeszli ze schodów, z krzewów wysunęła się ukryta tam muzyka, złożona z dzieci, i grając na małych skrzypeczkach i fletach, rozpoczęła pochód.
Muzykanci byli wszyscy w jednakowych białych strojach ludowych, w wysokich butach i ciemnych czapeczkach na głowach.
U wejścia do pawilonu, którego drzwi były dotąd zamknięte, rozpostarto na białym piasku ponsowe sukno, a na niem ustawiono w półkole kilka rzędów krzeseł. Dwaj mali heroldowie, przybrani
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/023
Ta strona została uwierzytelniona.