Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/024

Ta strona została uwierzytelniona.

w strój ponsowy ze złotem, z buławami w ręku, wskazywali przybyłym przeznaczone dla nich miejsca.
Gdy goście usiedli, jeden z heroldów podszedł do zamkniętych podwoi i trzykrotnie uderzył w nie buławą.
Na znak ten otwarły się drzwi, a raczej rozsunęła się jedna ściana pałacu, i oczom zebranych przedstawił się cudowny widok.
Ściany pałacu królewny-wróżki pokryte były kwiatami, wśród których zręcznie ukryte zwierciadła odbijały obrazy. Różnobarwne latarnie, umieszczone u góry, rzucały cudne światło. Cały ogród w tejże chwili stanął w ogniu, oświetlony zielono-różowem światłem. Aż się ptaki zbudziły, i nie pojmując, co się stało, czy to dzień już wstaje, zaczęły świergotać.
W głębi pawilonu, za lekką zasłoną, utkaną jakby z mgły, widać było ustawiony wśród kwiatów tron wróżki.
Rozległ się cichy śpiew, płynący z oddali, i jednocześnie otwarły się boczne drzwi, weszli dwaj paziowie niebiesko ubrani i stanęli u progu.
Po chwili do sali weszło śpiewając sześć dziewczynek, różowo ubranych z wianuszkami na rozpuszczonych włosach, a za niemi w zielonych, aksamitnych ubraniach sześciu chłopczyków. Cały orszak, oddawszy sobie nawzajem pokłon, ustawił się w szeregu, dziewczynki naprzeciw chłopców. Zagrała muzyka, i na salę weszła królewna-wróżka.