Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/025

Ta strona została uwierzytelniona.

Była to naturalnie Bronka.
Sukienkę miała jasnoróżową, różowe pończoszki i takież pantofelki na nogach, a na głowie, na ciemnych kędziorach świeciła srebrna gwiazda, od której aż do dołu spadała lekka, przezroczysta zasłona, przetykana gdzie niegdzie srebrnemi nitkami. W ręku miała królewna różdżkę różową z kwitnącą różą na końcu.
Dwór złożył głęboki pokłon królewnie-wróżce, a ona skinąwszy lekko głową, skierowała się do swego tronu.
Gdy na nim usiadła, a ze wszystkich stron otoczył ją orszak, dwóch pazików podeszło do tronu, podając królewnie szkatułkę.
Otworzyła ją i zaczęła wydobywać z niej przeróżne podarunki przeznaczone dla zebranych gości. Szpileczki, pierścionki, flakoniki, świeże kwiaty. Stojący obok herold oznajmiał, kto ma dostać dar jaki, a paź doręczał obdarowanemu.
Po rozdaniu podarków zagrała znowu muzyka i rozpoczęły się tańce. Królewna-wróżka narazie przyglądała się tańczącym, ale trwało to tylko chwilę. Wstała ze swego tronu i lekka jak ptaszek zbiegła po stopniach. Mademoiselle Yvette pośpieszyła ku niej, chciała jej coś przedstawić, ale Bronka nie słuchała.
— Proszę mi zdjąć tę zasłonę z głowy — rzekła — bo chcę tańczyć.
I jak różowy motyl frunęła do dzieci. Rozpoczęła się zabawa na dobre. Wyszła ona trochę poza program ułożony przez Francuzkę, ale goście