Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

Znalazł się zaraz wóz, a pan Ignacy powiedział, że jest pusta izba we dworze, w której można będzie pomieścić Szymonową z dziećmi.
Panna Wanda pojechała więc z Bronką przodem, zabrały ze sobą ekonoma, pana Ignacego, by przygotować izbę dla pogorzelców.
Bronka prosiła, by mogła pójść na folwark z ciocią zobaczyć tę izbę, i panna Wanda kazała tam wprost pojechać.
Izba była duża, przestronna, a że nie było ani łóżka, ani stołków żadnych, więc naniesiono siana i ułożono dziatwę do snu, napoiwszy ją przedtem mlekiem.
Nazajutrz pani Gorska chodziła, wzdychając i wyrzekając, iż Bronka mogła się zaziębić, że miała noc bezsenną i skutkiem tego pobladła. Panna Wanda uśmiechnęła się na to gderanie starej opiekunki.
— Przed tygodniem, o ile wiem — rzekła — Bronka niedospała również nocy, w lekkiej sukience siedziała w parku i wtedy się pani o nią nie obawiała. Dlaczegóżby miała teraz zachorować, jeśli jej wówczas nic nie zaszkodziło?
— To było co innego — broniła się pani Gorska — wówczas była zabawa, dziecko miało dużo przyjemności.
— Moja droga pani — rzekła uprzejmie panna Wanda — wiemy dobrze obie, że życie nie składa się z samych przyjemności, a najszczęśliwszym jest ten, kto umie myśleć o drugich. Pani, co tak kocha Bronkę, niechże jej tej wielkiej przyjem-