Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/033

Ta strona została uwierzytelniona.

ności nie pozbawia. Będzie kiedyś bogatą, posiądzie wielki majątek; trzeba, by zawczasu nauczyła się używać go dobrze. Niech wie, że komu dużo dano, ten musi innym dawać i o innych myśleć. Niech wcześnie będzie obywatelką swej ziemi.
Ale pani Gorska nie uznawała rozumnych słów panny Wandy. Ona obawiała się jednego, by Bronka nie przywiązała się zanadto do cioci Wandzi, gdyż przez to ustałby wpływ jej i, kto wie, czy nie usuniętoby jej z zajmowanego od tylu lat miejsca.
Bronka ani zmizerniała, ani się rozchorowała z powodu pożaru i nocy bezsennej. Czuła się tylko jakąś poważniejszą, miała pewien obowiązek do spełnienia i dumną z niego była.
Rano poszły z ciocią do Szymonowej, wyszukano dla niej niezbędne sprzęty, pościel, bo wszystko spłonęło. Potem idąc za poradą cioci, dziewczynka napisała obszerny list do ojca, opisując mu cały wypadek i prosząc, by dopomógł biednej Szymonowej, „która ma aż czworo dzieci, a jedno takie malutkie, że jeszcze i nie chodzi samo“.
Patrzyła jednak królewna z góry na biedne dzieci i ich matkę. Takie to było słabe, obdarte i umorusane. Nie; bawić się z niemi i zadawać nie mogłaby nigdy. Patrzyła zdumiona, jak ciocia przyniosła czyste płótno, jak kazała dać wody, wykąpała małą Kaśkę i zawinęła ją sama. A Szymonowa tymczasem myła starsze.
Obie z Zosią przyglądały się, jak ciocia następnie kroiła i szyła sukienki i ubranka dla dzieci.