Ta strona została uwierzytelniona.
— Możeby i moje dziewczątka mi pomogły — zachęcała panna Wanda. — We trzy uszyłybyśmy prędzej i odziały te biedactwa.
Ale nie umiały tego robić ani Bronka, ani Zosia, i ciocia musiała szyć sama.
Pan Torski w odpowiedzi na list Bronki pochwalił córkę, zalecił jej, by cioci słuchała we wszystkiem a nieszczęśliwym śpieszyła z pomocą.
A pamiętaj, dziecino droga — pisał tatuś — że nietylko pieniędzmi pomagać należy nieszczęśliwym. Trzeba też umieć słowem dobrem przemówić, serdeczną opieką otoczyć każdego, komu śpieszymy z pomocą. Niech to nie będzie datek, rzucony przez bogatszych ubogim, ale dar dobrego, kochającego serduszka, które w każdym człowieku widzi brata. Pragnę, by moja dziewczynka miłowała ludzi, a tego najprędzej nauczy się od cioci, i dlatego cieszę się, że jesteście obie razem, i wierzę, że biedni mieszkańcy Bronkowa, którzy tak ucierpieli od ognia, w was znajdą opiekę i pomoc“.
Do listu dołączony był przekaz na sporą kwotę.
Bronka ucieszyła się bardzo i chciała zaraz biec i oznajmić Szymonowej, iż tatuś przysłał dla niej dużo, dużo pieniędzy.
Ale ciocia ją powstrzymała.
— Przedewszystkiem — rzekła — należy obmyślić, coby dla niej należało uczynić. W tej chwili Szymonowej nie brak niczego. Ma dach, jedzenie dla siebie i dziatwy, odzież również do-