wszystkie dzieci do niej uczęszczały. Będzie to twoje królestwo — dodała żartobliwie.
Dnia tego nic nie zrobiły na wsi ciocia i Bronka, ale zato w niedzielę po nabożeństwie odbyła się narada, na którą zaproszono kilku gospodarzy z Bronkowa i pana Ignacego Bączka, ekonoma dworskiego, oraz księdza proboszcza. Przyszli i pogorzelcy.
Szło przedewszystkiem o chaty.
Panna Wanda przedstawiła zebranym, że na prośbę swej córki pan Torski przysłał potrzebne pieniądze na wystawienie domostw i na niezbędne rzeczy. Prosiła więc, by każdy powiedział, ile potrzebuje, a ona stosownie do tego rozdzieli nadesłaną kwotę.
— Pieniędzy tych nie daruje nikomu pan Torski — mówiła panna Wanda. — Przeznacza je dla gminy, na fundusz zapomogowy. Wszyscy więc ci, którzy z pieniędzy tych mają korzystać, obowiązani są w przeciągu najdalej pięciu lat zwrócić wzięte pieniądze. I już ta kwota nie pójdzie do rąk wierzycieli, tylko będzie składana do banku, jako fundusz zapomogowy gminy Bronkowa.
Następnie poprosiła panna Wanda księdza proboszcza, oraz wójta gminy i dwóch jeszcze gospodarzy, by wspólnie z nią napisali odpowiednią uchwałę, którą podpiszą wszyscy ci, co obecnie z tej zapomogi mieli korzystać. Wieśniacy z uznaniem przyjęli wniosek pana Torskiego, dziękowali Bronce za napisanie do ojca i prosili ją, by w ich imieniu podziękowała samemu panu.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/036
Ta strona została uwierzytelniona.