W pałacyku przy Alei Róż zapanowała grobowa cisza. Odszedł człowiek, który tu był wszystkiem, wraz z jego śmiercią stanęło życie.
Większą część pokoi: sypialnię, gabinet, biura i salony pana Torskiego zamknięto. Służbę odprawiono.
Panna Yvetta wyjechała do Francji.
Nad chorą Bronką czuwała panna Wanda.
Guścia bowiem od powrotu do pałacu, to jest od śmierci pana Andrzeja, zmieniła się do niepoznania, nie troszczyła się jak dawniej o swą wychowanicę, chodziła chmurna po pokojach, wzdychając i popłakując nad swoją ciężką dolą.
Nieprzytomną Bronkę przywiozła panna Wanda z pogrzebu ojca — i od tej chwili dziewczynka nie otworzyła oczu, nie odzyskała przytomności. Wraz z panną Wandą nad jedynaczką pana Andrzeja czuwał troskliwie Kępa.
Biedna mała królewna zrywała się nieprzytomnie z krzykiem: „Tatusiu! Tatusiu!“ Chciała biec do ojca, żaliła się, że o niej zapomniał, płakała, to znowu opowiadała mu o Bronkowie, o swoich tam zabawach.
Panna Wanda z niepokojem patrzyła na drobną, wyniszczoną jej twarzyczkę i wzrok badawczy zwracała wciąż na Kępę, ilekroć młody lekarz pochylił się nad dziewczynką. Nic jednak pomyślnego nie mogła wyczytać ze wzroku Tadeusza.
Oboje walczyli o życie dziecka.
A tymczasem prawnicy robili narady nad stanem majątkowym zmarłego.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/049
Ta strona została uwierzytelniona.