Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/052

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zapowiedziała mi, że jest bardzo znużona i że nie może nocami czuwać — odrzekła. — Żądała wzięcia pielęgniarki.
— Ha, jeśli tak — rzekł Tadeusz — to ja dziś tu czuwam, pani musi się przespać. Jutro o dziesiątej rano zbierze się rada familijna, na której pani musi być w interesie dziecka. Proszę zatem iść położyć się.
A widząc, że panna Wanda jeszcze się ociąga, dodał:
— Proszę panią usłuchać mnie. Jeszcze niejedną noc przepędzi pani przy Bronce.
Odprowadził pannę Wandę do drzwi sąsiedniego pokoju, poczem wrócił do łóżka dziecka.
Bronka leżała w gorączce, co chwila wyciągała drobne rączyny, jakby broniąc się przed czemś i odpychając kogoś ze strachem.
Kępa położył jej zimny okład na głowę, zwilżył spalone gorączką usta i zatonął w myślach. I on, jak przed chwilą panna Wanda, zastanawiał się, jaki też los spotka jutro sierotę.
— Uratuję cię — mówił patrząc na dziewczynkę — wyrwę z rąk śmierci, ale czy tem samem dam ci szczęście? Czy mi tego kiedyś wymawiać nie będziesz? Królewno ty, pieszczona dziecino szczęścia, jutro oto do bogatego stryja pójdziesz, by tam wysługiwać się jego dzieciom.
Kępa poznał przy łóżku Bronki pana Karola, wstręt w nim wzbudził ten dorobkiewicz, dla którego jedynem bożyszczem był pieniądz.
— Co oni z nią zrobią? — myślał.