Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/066

Ta strona została uwierzytelniona.

bie przypomniała. — Nie, ja nie mogę jechać — rzekła cichutko.
— Nietylko, że możesz, ale i musisz — odpowiedziała panna Wanda. — Doktór zaleca ci spacer, jako rzecz konieczną dla twego zdrowia. Chodź się ubrać.
— Ale kiedy, ciociu — szepnęła dziewczynka — ja nie mogę... doprawdy... sama wiesz...
Panna Wanda w odpowiedzi dostała z szafy futerko, czapeczkę i kołnierz.
Wszystko było świeże, starannie i z ładnego materjału zrobione.
Wzruszyła się tym widokiem Bronka.
— Ciociu — szepnęła — jaka ty jesteś dobra, myślałam, że nie mam w co się ubrać.
— Moja dziecina nie miała rozumku — odrzekła z uśmiechem ciocia — kiedy tak myśleć mogła. Byłaś chora i dlatego dałam ci zrobić ciepłe ubranie bez twej wiedzy.
Kępa wołał o pośpiech.
Pierwszy ten wyjazd z domu dobrze zrobił dziewczynce. Zaróżowił jej bladziutką buzię, rozweselił oczęta.
Jeżdżono odtąd codziennie. Przeważnie spacery odbywały się we trójkę, czasami jednak obowiązki zatrzymywały doktora, wtedy Bronka jechała z panną Wandą. Czasem też panna Wanda miała lekcje i Bronka jechała tylko z doktorem.
Kępa cieszył się pomyślnym zwrotem, jaki zaszedł w zdrowiu dziewczynki: wyglądała znacznie