Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/071

Ta strona została uwierzytelniona.

— Byłybyśmy przecie razem, ciociu, i rozmawiałybyśmy ze sobą po polsku - odrzekła Bronka.
— To jeszczeby mi nie wystarczyło — odparła panna Wanda. — Kocham cię bardzo, Bronko, ale Polką jestem i bez Polski, bez jej ludzi, drzew, chałup, lasów i pól nie umiałabym żyć. — I ty sama tęskniłabyś, nie rozumiejąc do kogo i za czem tęsknisz. Przecie ojczyzna, Broniu, to jakby dom nasz rodzinny, w którym nam zawsze najlepiej, najmilej żyć.
— Więc dlaczegoż chcesz, ciociu, wyjechać z Warszawy? — zapytała dziewczynka.
— Mam ważne powody — odrzekła ciocia — które mnie do tego skłaniają, ale Polski nie opuszczę, bo przecie czy w Warszawie, czy we Lwowie lub Krakowie, będziemy zawsze w Polsce, wśród swoich braci.
Wieczorem dnia tego przyjechał doktór Kępa. Bronka zaraz na wstępie obwieściła mu nowinę.
Spojrzał z rozrzewnieniem na pannę Wandę. Rozumiał, że wyjazd ten był dla niej wielką ofiarą.
— Ty się cieszysz — powiedział zwracając się do Bronki — tym wyjazdem, cieszy cię to zapewne, że starego nudziarza doktora tam nie będzie?
— Wcale nie! — zawołała Bronka. — Ja właśnie chcę, by doktór z nami pojechał.
— O co nie, to nie — odpowiedział, przekomarzając się. — Ty chcesz, a ja nie chcę, dobrze mi w Warszawie i dla kaprysu małej panienki nie myślę się stąd ruszać.