Kępa zrozumiał, o co chodzi, chciał jednak, by mu sama wszystko jasno i wyraźnie powiedziała.
— Co ty o tem możesz wiedzieć — rzekł spokojnie — takie małe dziewczynki to nawet nie rozumieją znaczenia „zły człowiek“. A ja ci powiem, Bronko, że w Warszawie jest bardzo wielu dobrych ludzi, którzy i sami uczciwie pracują i wiele dobrego robią.
— Ale jest i dużo złych — powtarzała dziewczynka. — Ja to wiem...
— Powiedzże mi, kogo ty złym człowiekiem nazywasz? — pytał znowu doktór.
— A tych, którzy cudze rzeczy zabierają — szepnęła. — Tych, co zabrali dom tatusia i Bronków i wszystko — zawołała głośno.
Kępa ucieszył się tym wybuchem i postanowił skorzystać ze sposobności, by się szczerze rozmówić z dziewczynką.
— Czy ty sądzisz, Bronko — pytał — że to źli ludzie zabrali majątek twego tatusia? Czy ci to panna Wanda powiedziała?
— Nie — odrzekła — ciocia mi tego nigdy nie mówiła, sama wiem.
— Otóż widzisz, że źle wiesz — odparł. — Nie byli to wcale źli ludzie, i nie twego tatusia, tylko swoją własność zabrali.
— Nieprawda! — zawołała Bronka — to nie była ich własność, tylko mego tatusia, pałac, i Bronków i wszystko, co oni zabrali.
— Posłuchaj mnie, Bronko — mówił poważnie doktór — dawno już chciałem o tem z tobą pomó-
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/074
Ta strona została uwierzytelniona.