dbał o nią i ludziom uboższym podawał rękę pomocną.
Bronka przygarnęła się do doktora.
— Ja ciebie bardzo za to kocham — szepnęła — że ty tak mówisz o moim tatusiu.
Kępa z rozrzewnieniem spojrzał na dziewczynkę i, gładząc jej miękkie ciemne włosy, mówił dalej:
— Zakładał więc tatuś fabryki, w których pracowało tysiące robotników. Za rzeczy, wyrobione w polskiej fabryce, szły pieniądze do swoich. Nie zabierał ich Francuz, Anglik lub Niemiec, i tym sposobem było w kraju lepiej. Przy fabrykach były, jak wiesz, ochrony i szkółki, w których dzieci robotników mogły się uczyć.
Na te fabryki, ochrony, szkółki i szpitale trzeba było mieć bardzo wiele pieniędzy. Tego nie miał pan Andrzej Torski, bo, choć zarobki były wielkie, nie starczyło na wszystko. Musiał więc zaciągać pożyczki, to jest brać pieniądze u innych.
— Tatuś brał pieniądze cudze? — zawołała Bronka z przerażeniem.
— Brał, ale nie było w tem nic złego. Ludzie, którzy pracują w handlu lub przemyśle, pożyczają sobie wzajemnie pieniędzy. Zwie się to kredytem. Bez tego niepodobna byłoby obejść się. Wszystko więc, jak ci mówiłem, długo szło dobrze i pomyślnie. Tymczasem w kraju naszym zaszły wielkie zmiany. Przeróżne klęski, nieurodzaje i tym podobne rzeczy zubożyły ludzi dawniej zamożnych.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/076
Ta strona została uwierzytelniona.