Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/090

Ta strona została uwierzytelniona.

— Widzę, że panienka ma kaprysy i to niemałe — mówił stryj — brzydka to bardzo wada. Nie wiem, jak się na to zapatruje panna Wanda, ale jabym tego nie zniósł, by mi za moją dobroć i poświęcenie w podobny sposób się wypłacano.
Łzy stanęły w oczach Bronki, usiłowała przełknąć kawałek mięsa, ale się jej nie udawało. Gardło miała ściśnięte i przełknąć nie mogła.
I co ona z temi cukierkami pocznie?
— Już wiem, dlaczego Bronka dziś nic nie jadła — powiedziała wieczorem Iza do matki — dostała z poczty pudełko cukierków, pewno całe zjadła i może potem niezbyt dobrze czuła się.
— Stanowczo niemiłe dziecko — mówiła pani Karolowa. — Milcząca, chmurna i uparta; nie będzie z niej miała jej opiekunka pociechy.
Pokoik Bronki przylegał z jednej strony do pokoju Angielki, z drugiej do korytarzyka, prowadzącego do pokoju szafarki, panny Agaty. Leżąc w swem łóżku, Bronka słyszała gderanie panny Agaty lub rozmowy jej ze służbą.
Wieczorem tego dnia, w którym nadeszły owe nieszczęsne cukierki, dziewczynka długo usnąć nie mogła.
Głowa bolała ją, zniechęcona była i rozdrażniona postępowaniem tu wszystkich względem niej.
Wtem za drzwiami posłyszała płacz stłumiony.
— Moja paniusiu kochana — mówił jakiś głos kobiecy — straszny mam smutek w domu. Moja Anka, wracając wczoraj do domu, potknęła się i upadła. Stałam wpobliżu i widzę, że leży, to też