Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.

powiedziałam do niej: „Anka, a cóż ty leżysz, a dyć ruszże się i wstań“. A ona nic, nachylam się nad nią i moiściewy patrzę, a tóż ona nieżywa.
— Co? święta Agato! umarła! — grubym głosem zawołała szafarka.
— Bogu dziękować nie umarła, tylko zasłabła, boć padając złamała sobie nóżkę. Oj, biedactwo moje jedyne. Musiałam to wieźć do Kalisza, do szpitala i tam zostawić. Tak się to spłakała ta moja dziecina i mnie też na sercu ciężko, że to ona tam sama, samiuteńka leży, bez mateńki rodzonej.
Mówiąc to, kobieta zachlipała głośno. Panna Agata pocieszała, jak umiała, i uspokajała matkę, ale Bronka tego już nie słuchała. Żal jej było niezmiernie tamtej dziewczynki ze złamaną nóżką i niewiele myśląc wyskoczyła z łóżka.
Bose nóżki zatupotały po podłodze. W pokoju ciemno nie było, bo z korytarza przez szybę w drzwiach wchodziło światło do pokoju.
Bronka otworzyła swój kuferek i dobyła pudełko ze słodyczami.
Odda to wszystko Ance i już nie będzie żadnego kłopotu. Doktór za to nie gniewałby się wcale, bo Iza i Jula mają co dzień i leguminę i owoce i cukierki, a Anka nie ma nic.
Ale jak oddać?
Nigdy jeszcze nie chodziła do pokoju panny Agaty. Co na to powie stryjenka? Ale co tam, da przecie swoje cukierki.
W tej chwili skrzypnęły drzwi od pokoju szafarki. Bronka nie namyślała się dłużej. Wypadła