Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nieprawda! — zawołała w tejże chwili idąca obok niej Bronka — nieprawda i ty nie masz prawa tak do Krzysi mówić. Powinnaś ją przeprosić.
— Tak, tak! — zawołały inne uczennice — powinnaś przeprosić Krzysię!
Zakotłowało się w małym światku; szczęściem zadzwoniono i trzeba było wracać na miejsca.
Próżno jednak nauczycielka wykładała piękne i zajmujące rzeczy. Nikt dziś nie słuchał, wszystkie były wzburzone poprzedniem zajściem.
Nauczycielka wzywała do tablicy jedną po drugiej dziewczynkę, ale każda była jakoś dziwnie roztargniona i żadna dokładnie nie zrobiła zadania, ani powtórzyła poprzedniej lekcji.
Najgorzej poszło Bronce.
Była tak oburzona na Nusię, iż nie wiedziała, co się w klasie dzieje, nie posłyszała nawet swego nazwiska.
Krzysia musiała ją pociągnąć za rękaw. Wyszła z ławki, ale nie wiedziała, o co chodzi, i zapisano ją za nieuwagę.
Wychodząc z ławki, Nusia spojrzała triumfująco po sali.
Jednocześnie jak na dany znak rozległ się przeciągły szmer:
— Słup telegraficzny... telegraficzny słup...
— Proszę o spokój! — rzekła nauczycielka.
Uciszyło się na chwilkę, zaledwo jednak Nusia zaczęła mówić, znowu powstał hałas.
Powtórne upomnienie.