Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

sukienki i zgrabne buciki, a tobie podoba się to wszystko i sprawia wielką przyjemność.
Chwilkę trwało milczenie.
— Muszę ci jedną rzecz opowiedzieć — rzekła wkońcu panna Wanda.
— Przed laty żył w Królestwie, wpobliżu Warszawy ubogi robotnik rolny. Dzieci miał kilkoro, bieda w chałupie była wielka, bo z pracy rąk żyli, a ani chałupy, ani ziemi własnej nie było. Jeden z chłopców cudem niemal wyuczył się czytać i pisać. Ksiądz proboszcz widząc, że chłopak zdolny, uczyć się chce, zapisał go do miejskiej szkoły. Bosy, obdarty chłopczyk chodził tam i tak się pilnie uczył, a taki był przytem grzeczny i dobry, że nauczyciel bardziej niż innemi dziećmi nim się zajmował. Ze szkółki poszedł chłopak do gimnazjum. Do czwartej klasy pomagali mu dobrzy ludzie. Potem pracował sam. O chłodzie i głodzie skończył gimnazjum, chciał jechać do uniwersytetu, chciał być lekarzem i drugim pomagać, ale nie miał żadnych środków. Dowiedział się, że w Warszawie jest bogaty przemysłowiec, i niedługo myśląc napisał do niego z prośbą o pożyczkę. Trafił na człowieka dobrego i rozumnego, pożyczkę dostał, ukończył nauki i dziś jest jednym z bardzo zdolnych lekarzy w Warszawie. Kupił starej matce grunt i chałupę. Braciom pomaga, a dla wszystkich biednych i smutnych ludzi jest najlepszym przyjacielem.
— Kto to taki, ciociu? — zapytała Bronka.
— Obawiam się powiedzieć ci jego nazwisko — odrzekła panna Wanda — bo przestaniesz go kochać.