Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

— To Kępa! — zawołała Bronka — prawda, że ja zgadłam?
— Zgadłaś, ale teraz gdy wiesz, że jest synem prostego chłopa, że dzieckiem będąc umierał z głodu nieraz, nie zechcesz go więcej widzieć.
— Ach, ciociu, jakaś ty niedobra! — zawołała Bronka. — Ty wiesz, że jego bardzo kocham i zawsze kochać będę.
— Nie rozumiem więc, dlaczego cię razi, że Krzysia jest córką ogrodniczki?
Zamyśliła się Bronka, a po chwili zawołała:
— Ja naprawdę jestem bardzo niemądra, ciociu, ty się chyba mnie wstydzisz...
— Zrozumiałaś swój błąd, Bronko, i to mnie cieszy — mówiła panna Wanda, gładząc główkę dziewczynki — a teraz jeszcze ci jedno powiem:
— Pamiętasz, jak przy twem wejściu do szkoły powiedziała pani Tylicka, że wszystkie dzieci Polski kochać się powinny bez względu na to, czy się które z was urodziło w Warszawie, czy we Lwowie, bo wszystkie należycie do jednego narodu. To samo ja ci dziś powtórzę. Bez względu na to, czy która z was urodziła się w pięknym pałacu, a druga w słomą krytej chałupie, powinnyście kochać się i żywić dla siebie wzajem jak najserdeczniejsze uczucia, bo i tu jesteście dziećmi jednej ziemi matki. Nie można nawet wyobrazić sobie takiego kraju, w którymby wszyscy byli tylko np. przemysłowcami, jak tatuś, lub lekarzami, jak doktór Kępa. Społeczeństwo składa się z różnych