Miała już szesnasty rok. Za dwa lata, mówiła, zostanie dorosłą i będzie sama myślała o sobie. Dotąd trosk wielkich nie miała. Panna Wanda czuwała zbliska, a z oddali doktór Kępa.
Zacny przyjaciel nie zapominał nigdy o córce p. Andrzeja, pisywał do niej długie listy, dając w nich rady i wskazówki potrzebne. Nieraz przychodziły chwile, kiedy Bronka nie zgadzała się w poglądach swych z panną Wandą. Nie dawała się niczem przekonać, a ciocia ze swej strony ustąpić nie mogła. W takich chwilach Bronka zwracała się sama do „przyjaciela“, jak zwała zazwyczaj doktora, i on rozstrzygał, wpływ bowiem miał zawsze wielki na dziewczynkę. Na święta zjeżdżał do Lwowa i wtedy była dopiero uciecha. Kilka razy doktór Tadeusz proponował pannie Wandzie pomoc pieniężną na wychowanie Bronki. Dziękowała mu za to serdecznie, ale nie przyjęła nigdy.
— Jeśli tak — mówił Kępa — to już nie może mi pani zabronić, bym Bronce nie robił przyjemności.
I za każdym razem, gdy się we Lwowie pojawił, Bronka używała przyjemności. Robiono wycieczki do różnych miejscowości małopolskich, poznawała dziewczynka piękne góry nasze, używała sportów, i wzmacniało się jej zdrowie, nabierała zręczności ruchów, wesołości i swobody. Panna Wanda pracowała sama usilnie, zdała wymagane egzamina, była nauczycielką krajową, a poza tem jak dawniej dawała lekcje i pracą swą utrzymywała i wychowywała Bronkę.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.