Nakoniec podniosła się panna Wanda z łóżka, mogła już nawet przejść się po pokoju, o pracy jednak żadnej mowy być narazie nie mogło.
Doktór powiedział Bronce, iż należałoby dla zupełnego jej wyleczenia wysłać ją na kilka miesięcy do sanatorjem w Zakopanem.
— Nie śmiem jednak o tem jej wspominać — rzekł — nie wiedząc, czy są odpowiednie środki.
— Środki będą — odrzekła krótko Bronka. — Może jednak narazie o tem nie wspominać, jeśli pan uważa, że jakiś czas może pozostać w domu.
— Czy macie panie kogoś, kto wam może przysłać pieniądze? — zapytał doktór.
— Tak — odrzekła — napiszę o to, ale nie trzeba, by ona o tem wiedziała, nie pozwoliłaby mi tego uczynić. Dowie się, gdy wszystko będzie załatwione.
I tego samego dnia napisała do mecenasa Stoińskiego. Doniosła mu o ciężkiej chorobie ciotki, o konieczności wysłania jej do sanatorjum i przeprowadzenia dłuższej i poważnej kuracji. Prosiła, by zechciał przysłać na to część kapitału, przypadającego jej po matce.
Obawiając się zaś, by panna Wanda nie dowiedziała się o jej postępku przed czasem, podała adres pani Tylickiej.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.
Wiem — pisała Bronka — że postanowione zostało, iż kwota posagowa mojej matki, naruszona nie będzie aż do mej pełnoletności, chyba w jakimś nadzwyczajnym wypadku. Sądzę, jed-